Zabiorę was w podróż. W podróż do miasta, które każdy człowiek, a z pewnością każdy Europejczyk, powinien zobaczyć przynajmniej raz w życiu. Jeżeli ujrzy je raz, a ma w sobie chociaż odrobinę wrażliwości, zakocha się w tym pięknym mieście na zabój. I zechce tu wracać – tak często, jak to możliwe. Oczywiście pod warunkiem, że współczesne problemy tego miasta nie zrobią na nim wrażenia. Sądzę, że już się domyślacie. Mało tego – już wiecie, gdzie pojedziemy (polecimy?). Czeka nas wspólna wycieczka do Paryża!
Ale nie, jeszcze nie dzisiaj. Musimy wybrać najlepszy czas, najlepszą porę roku. Klimat regionu paryskiego – a więc i samego Paryża – jest dość specyficzny. W ciągu niemal całego roku można trafić na dosyć długą serię deszczowych albo słonecznych dni. Jednak same pory roku mają na ogół przewidywalny charakter. Zima powita nas chłodem i wiatrem, lato upałem i – od czasu do czasu – gwałtownym deszczem, zaś wiosna i jesień stanowią na ogół wcielenie łagodności, ewentualnie z drobnym deszczykiem.
Latem Paryż nie sprawia najlepszego wrażenia. Straszliwe masy turystów, zakorkowane ulice, spaliny samochodów stojących w tychże korkach. Ponadto 14 lipca Paryżanie hucznie świętują Święto Narodowe Francji, upamiętniające wybuch Wielkiej Rewolucji Francuskiej, zapoczątkowanej zdobyciem Bastylii, właśnie 14 lipca 1789 roku i późniejszym jej zburzeniem. Możemy sobie wyobrazić, jak wyglądają ulice Paryża po takiej fecie!
Jeśli komuś nie przeszkadza melancholijny obraz późnojesiennego czy zimowego Paryża – to nie jest zły wybór. Turystów jest znacznie mniej, ulice, hotele, restauracje czy muzea nie są tak zatłoczone, jak w pełni sezonu. A Paryż w promieniach zimowego słońca – to po prostu marzenie! Znawcy Paryża twierdzą wprawdzie, że najlepiej zwiedzać go wiosną. Ale ja tam swoje wiem; moim skromnym zdaniem prawdziwe paryskie klimaty odnajdziemy w tym cudownym mieście wyłącznie późną jesienią lub zimą. Wiatr, deszcz, płonące latarnie – wyjątkowo piękne w Paryżu – zamglone ulice i czasem przebłysk słońca nad dachami Paryża… Nie trzeba więcej.
Paryskie klimaty – paryskimi klimatami. Wypadałoby jednak trochę pozwiedzać. Przy kolejnych pobytach w Paryżu można będzie „wrzucić na luz”, pobłądzić malowniczymi zaułkami i placykami, posiedzieć przy pysznej kawie w maleńkim bistro… Ale to nie dzisiaj. Jeszcze nie dzisiaj…
Z pewnością trzeba będzie wjechać na Wieżę Eiffla. Panorama Paryża, oglądana z trzeciego – najwyższego – jej poziomu, przyprawia o zawrót głowy.
Notre-Dame de Paris to kolejny, obowiązkowy punkt naszego programu. Ta gotycka archikatedra stanowi jedną z najbardziej znanych katedr na świecie, rozsławiona przez Victora Hugo powieścią „Dzwonnik z Notre Dame”. A jej wnętrze robi niesamowite wrażenie!
Do Luwru również musimy się wybrać. Jego powierzchnia poraża ogromem, zaś kolekcja dzieł sztuki zachwyci nawet najbardziej wymagających turystów. Dłuższą chwilę zatrzymamy się przed portretem, z którego tajemniczo uśmiechnie się do nas Mona Lisa…
Nasze wędrówki po mieście nie mogą w żadnym razie ominąć najsłynniejszego chyba cmentarza świata – Père-Lachaise. Czas na chwilę zadumy nad przemijaniem ludzkiego życia, zatrzymanie się przed grobem Fryderyka Chopina, Jima Morrisona, tudzież innych sław świata, który minął…
I z pewnością zabiorę was na wzgórze Montmartre, zabudowane historyczną dzielnicą o tej samej nazwie. Zwiedzimy imponującą, górującą ponad miastem bazylikę Sacré-Cœur. Pospacerujemy krętymi uliczkami, zajrzymy do Muzeum Montmartre. Zanim skończy się nasza wycieczka do Paryża, być może uda nam się wypić kawę w przytulnym bistro w pobliżu mojego ukochanego, zaludnionego artystami przy pracy, Place du Tertre…